Kiedy byłam dzieckiem, a potem całkiem już dużą (także z racji nadwagi;)) dziewczynką marzyłam o scenie. A właściwie o mojej na niej obecności. Tuż przed zaśnięciem majaczył pod powiekami obraz mnie samej, stojącej przed licznie zgromadzoną widownią, śpiewającej tak, że słuchającym zapiera dech w piersiach.

Niestety okazało się, że w starciu z nieuczciwym pracodawcą nie ma czasem innego wyjścia, jak wyjść... z opresji, z tej chorej sytuacji, w jakiej znajdujemy się wbrew własnemu oczekiwaniu. Czy możemy doszukać się w tym czegoś pozytywnego? Oczywiście. Przede wszystkim uczucia ulgi, że nie bierzemy już udziału w tych patologicznych rozgrywkach, a także szansy na coś o wiele lepszego w przyszłości. Która to niecierpliwie przestępuje już z nogi na nogę tuż za progiem nadchodzącego dnia.

Gdyby tak czas był z gumy. Żebyśmy mogli naciągać go i luzować wedle własnych potrzeb. Kiedy mamy małe dzieci, pracę i chęć realizacji własnych pasji, dodawać sobie objętości. Kiedy czas spędzany, dajmy na to z dala od bliskich, dłuży się niemiłosiernie popuszczać, tak aby guma zacisnęła się w namacalnej ograniczoności. Niestety... nie jest to możliwe.

Przewrotny tytuł? Trochę tak i trochę nie. Post owszem, dla duszy. Poprzez duchowe doświadczanie, czym w istocie jest bezwarunkowa miłość do bliźniego. A "nie" dla wszystkiego, co nakazuje nam przyziemnie post traktować. Jak kolejną dietę, jak wyrzeczenie się na czterdzieści dni tego, co przejmie nad nami kontrolę na ponad trzysta pozostałych. "Nie" dla księży, którzy nie mówią ludzkim głosem.

Pytana: "Jak na to wszystko znajduję czas?", odpowiadam: "nie wiem". Myślę, że to czas znajduje mnie. Gdzieś pomiędzy codziennym zabieganiem. Zaraz po lub zaraz przed kolejnym "muszę" i "powinnam". Na przecięciu moich oczekiwań odnośnie tego, kim chciałabym być i realnych możliwości. Znajduje mnie i szczęśliwie prowadzi tam, gdzie jestem zdecydowanie bardziej, gdzie jestem bliżej siebie. A kiedy stamtąd powracam okazuje się, że codzienne zabieganie jest jakby lżejsze, i że wypełnianie roli matki nie trąci już tak bardzo zmęczeniem.