Pamiętam, ile znaczył dla mnie pierwszy dzień wiosny dawniej, wiem, ile znaczy dla mnie teraz. To zgoła dwa odmienne światy, dwa odmienne spojrzenia i ja jakby zupełnie inna od tej z kiedyś...

Cieszę się na nadejście wiosny, a jednocześnie wiem, że da mi porządnie w dupę. Wszystko, co trzeba robić z roślinami i wokół nich, uzależnia, a jednocześnie uwiązuje. Ogranicza nasze ruchy i plany, sprawia, że zupełnie inaczej postrzegamy rytm dobowy, zmiany pogody, czy globalne problemy wpływające na odmienną regulację ekosystemu od tej, którą znaliśmy kilkanaście lat temu. Trochę mnie to przeraża i kręci zarazem.

Po zimie nasza działka wyglądała, jak plansza z gry pod tytułem: "Znajdź kreta". Dzięki Najwyższemu, bądź wewnętrznej potrzebie, instynktom, czy poczuciu przyzwoitości naszej młodszej córki, przeleciała się po działce ze szpadlem raz... potem drugi... i chyba trzeci także, a w trakcie tego "latania" rozkopała, rozciągnęła, czy rozgrabiła około trzystu kretowisk!

Jak to wyglądało... Trzysta kretowisk dookoła domu. Z przodu i z tyłu, od jednego boku i od drugiego także. Coś na kształt inwazji, kolonizacji, zemsty za rok poprzedni, czy demonstracji siły. Nie uległam jednak negatywnym emocjom, w efekcie czego, tuż po usunięciu śladów obecności naszych niechcianych, podziemnych współlokatorów, nastał spokój. Nie tylko na naszej, czy w naszej, ziemi, ale także we mnie spacerującej po włościach.

I, żeby było jasne, nie mam nic przeciwko tym ślepym i w zasadzie pożytecznym, a jednocześnie bezbronnym stworzeniom (do tego całkiem ładniusim, choć wciąż ubabranym w ziemi). Ale trzysta kretowisk na jednej działce!!! Szanujmy się, proszę!

Tak oto wkraczamy po raz kolejny w projekt "Wiosna", który niewątpliwie wessie nas bez litości i wypluje gdzieś w okolicach późnej jesieni, z przerwą na "niewielerobienie" mniej więcej w środku lata. Ekscytujące to i przerażające zarazem, o czym chyba już wspominałam?:P

Muzyczka do Kawki:
https://www.youtube.com/watch?v=3NQnnhlRWmc&ab_channel=PolskieNagrania

21 marca 2024r.