Pozostając jeszcze przez chwilę w temacie "Matka", chciałabym zauważyć dystans, z jakim zaczynam pisać o własnej Mamie. Cieszę się, że powoli osiągam ten stan, jednak zdaję sobie sprawę, że jeszcze długa droga przede mną, i z tym także się godzę. Przyśniła mi się ostatnio, kilka dni po przeprowadzce taty oraz wprowadzeniu się nowych lokatorów do ich, a także naszego niegdyś, mieszkania. W zasadzie to nie do końca mi się przyśniła...

Miałam sen, w którym koniecznie chciałam pokazać swojej znajomej zdjęcia z mojego telefonu. Zdjęcia, które zrobiłam tuż po ostatnim koncercie, albo spektaklu, o którym właśnie jej opowiadałam. Rozmawiając z nią, przeglądałam fotki, szybko suwając palcem po ekranie. Nagle wyskoczyło jedno ze zdjęć sprzedanego mieszkania moich rodziców, a na nim pół twarzy mojej Mamy. Pół, ponieważ druga połowa się nie załapała. Wyglądało to tak, jakby zaglądała w kadr z szelmowskim uśmiechem. Aż podskoczyłam z wrażenia i przewinęłam odruchowo, czy nerwowo, na kolejną fotkę, i znowu ona! Tym razem stała w dużym pokoju, robiąc sobie selfie. W tle, tuż za jej uśmiechniętą twarzą, dobrze mi znana kanapa i ściany, a także firanki w oknach, które zostawiliśmy nowym właścicielom.

Przewinęłam na kolejną fotkę, lecz jej tam nie było. Cofnęłam się zatem i pokazało mi się zdjęcie mieszkania, lecz już bez niej. 
- Co jest...
Znajoma jakby rozpłynęła się w powietrzu. Teraz, w moim śnie, liczyły się tylko te zdjęcia i moja chęć obejrzenia ich ponownie. Niestety, tego pierwszego też już nie było. Przewijałam kilkakrotnie w jedną i w drugą stronę, bezskutecznie.
- Zniknęłaś tak samo niespodziewanie, jak się pojawiłaś.

Tuż po przebudzeniu, myślałam o tym przez chwilę, nim sięgnęłam po telefon i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Szkoda, że Cię na nich nie znalazłam, ale cieszę się, że pojawiłaś się choć na chwilę i, że byłaś uśmiechnięta, wręcz rozbawiona. Czy to znaczy, że cieszysz się z powodu kroków, na które zdobył się tata, jakich my się podjęliśmy? Czy uważasz, że to była właściwa decyzja? Czy może chciałaś mi dać do zrozumienia, że ty nadal tam jesteś...? Nie, lepiej nie idźmy w tę stronę.

Nie ma Cię już, tak namacalnie, ale, jak wspominałam już wielokrotnie, mam teraz kilka nowych, niezwykle opiekuńczych i doceniających wszelkie moje wysiłki i starania, Cioteczek, które występują ze mną i przeze mnie, prezentując na scenie to, co im w duszy gra. Zrobiły to ponownie wczoraj, rozbawiając publiczność i wprawiając mnie w cudowny nastrój. Jestem o nie spokojna, wiem, że poradzą sobie w każdych warunkach. Po występie rzuciłam im tekst:
- Jesteście już tak wprawione, że wystąpicie dosłownie wszędzie. Choćby w składziku na szczotki.
Mam nowe pomysły po wczorajszym spektaklu, kolejną dawkę pozytywnej energii do przełożenia na konkretne rozwiązania sceniczne i mam pewność, że w moich teatralnych, przyszywanych "mamusiach", mam ogromne wsparcie. Czasem tak duże, że aż onieśmielające. Jak tylko zaczynam je chwalić, od razu odbijają piłeczkę i przekonują publiczność, że beze mnie, nic by się w tym naszym teatrze nie udało. 

Jesteśmy splotem dusz i ciał, które spotkały się po drodze. Przenikamy się i niesiemy dalej, hen przed siebie i na boki, aby być, aby czuć, aby dzielić się, aby pozostawiać po sobie ślad w ludzkich głowach i sercach. My we dwie też szłyśmy często ramię w ramię. To były najpiękniejsze momenty, najlepsze chwile, którymi teraz staram się karmić, spychając w cień wszystko, co w cieniu pozostać powinno.

Muzyczka do Kawki:
https://www.youtube.com/watch?v=O7DvI1QpHmc&ab_channel=NataliaPrzybysz-Topic

12 marca 2024r.